Masz pytania? Zadzwoń: +48 721-145-156

Czasem przychodzi w życiu taki dzień gdy spoglądasz w lustro i nie poznajesz samego siebie. Włosy rozczochrane opadają w nieładzie na spaloną słońcem i wiatrem twarz. Twarz zarosła nierówną szczeciną, sztywną jak zwierzęca sierść. Oczy wyglądają na zmęczone, jednak iskrzą się dziwnie radośnie… Tak przynajmniej ja wyglądam po tygodniowym szkoleniu na Mazurach.

A więc żegnaj mi kochana ma, już za chwilę wypłyniemy w długi rejs! Ile miesięcy Cię nie będę widział, nie wiem sam, lecz pamiętać zawsze będę Cię! ~ szanta „Pożegnanie Liverpool’u”

Obojętnie czy już kiedyś pływaliście łodzią, czy jesteście podręcznikowymi szczurami lądowymi, dla każdego znajdzie się miejsce na pokładzie. Kurs żeglarski jest nieco bardziej wymagający od turystycznego rejsu jachtem po Mazurach. Gwarantuje między innymi solidną dawkę pływania, gdzie to Wy stajecie za sterem jednostki! Okrętujecie się razem z innymi kursantami na jacht dowodzony przez instruktora. Od momentu wejścia na pokład, na stałym lądzie zostawiacie wszelkie zmartwienia. Ten fatalny szef i dzieci, które wiecznie czegoś chcą, kolejki w supermarketach, korki rano i wieczorem… Wszystko co was męczy, martwi czy wkurza zostaje daleko w tyle, znika za zakolem szlaku. Przed wami otwiera się horyzont możliwości.

Rejs zacznie się zapoznaniem z jachtem i z zasadami bezpieczeństwa. Instruktor oprowadzi was po jednostce pokazując podstawowe przyrządy. Padnie wiele dziwnych słów, takich jak: koja, kingston, wanta czy reling. Pod postacią takiej niewinnej rozmowy wygłoszony zostanie pierwszy wykład z budowy jachtu. Następnie wasz kapitan wypłynie z portu i już na otwartej wodzie pokaże wam jak wykonać podstawowe manewry jachtem. Zanocujecie nieopodal gdzieś w ustronnym miejscu, gdzie będzie chwila spokoju po dniu podróży przy wieczornym ognisku. Będziecie mogli porozmawiać i poznać lepiej swoją załogę, albo zdrzemnąć się w hamaku nad brzegiem jeziora, wsłuchani w łagodne fale.

Kolejny dzień rozpoczną przygotowania śniadania i kawy dla kapitana. Po porannym prysznicu i sprawnym sprzątaniu żaglówki, przyjdzie pora oddać cumy. Rejs szkoleniowy jachtem to podróż szlakami Wielkich Jezior Mazurskich, wypełniona nauką nowych umiejętności. Z każdą kolejną godziną spędzoną na pokładzie będziecie lepiej rozumieli żagle, ster i wiatr. Kurs tygodniowy to intensywna forma szkolenia, więc godzin pływania będzie sporo. Każdy dzień rejsu wykorzystacie w pełni, a żadne chmury i deszcze was nie powstrzymają. Pamiętajcie, że nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani żeglarze! Przeczytajcie koniecznie wpis o tym co należy spakować na rejs mazurski, żeby być gotowym na wszystko. Wasz instruktor wprowadzi stopniowo coraz więcej ćwiczeń i teorii. Przeważnie nie wszystko zrozumiecie od razu… Oby chociaż połowa ze słów skippera została wam pod czupryną na dłużej niż tydzień.

Prowadziłem kiedyś intensywne szkolenie dla dorosłych, na którym ochrypłem tak, że niemal straciłem głos. Żeglarze są gadatliwi i z chęcią dzielą się historiami o swoich przygodach, błędach i zwycięstwach, szczególnie siedząc w tawernie po długim dniu. Takie rozmowy w trakcie płynięcia, przy posiłkach, czy wieczorami to nieodłączny element szkolenia. Oczywiście z cudzych historii nie nauczycie się stawiania żagli, zwrotów, cumowania w porcie czy stawania na kotwicy. Manewry na jachcie muszą być robione sprawnie, skutecznie i bezpiecznie, dlatego naukę zaczniecie od wykonywania poleceń instruktora. Z czasem zaczniecie sami wydawać polecenia jako sternicy, aby w końcu podejmować decyzje i planować samodzielnie. Na samym końcu kursu czeka was egzamin państwowy pod okiem doświadczonych żeglarzy. Dobrze wam radzę, przygotujcie się dobrze do części teoretycznej – potrafi sprawić kłopoty nawet najlepszym!

Pamiętam swój kurs żeglarski, jak świetnie szły mi manewry na wodzie, jak wspaniale czułem jacht, byłem przekonany, że umiem już wszystko. Oczywiście się myliłem i oblałem swój pierwszy egzamin teoretyczny… Kubeł lodowatej wody wylał się na mój młodzieńczy durny łeb. Byłem rozżalony, wściekły i czułem się pokonany. Pomogła mi wtedy moja instruktor. Mariola nie chciała słuchać wymówek i narzekań, namówiła mnie do drugiego podejścia, na które dotarłem znacznie lepiej przygotowany. Na teście straciłem tylko jeden punkt, na wodzie poradziłem sobie przyzwoicie i wreszcie otrzymałem wymarzony patent. Chyba nie jestem do końca świadom jak wiele wniosła do mojego życia ta przygoda, ale wiem, że dzięki niej jestem teraz lepszym człowiekiem i świetnym (nieskromnie mówiąc) żeglarzem. Świetnym nie dlatego, że nie popełniam błędów, lecz dlatego, że się na nich uczę.

To właśnie jest celem kursu na patent żeglarza jachtowego – otworzyć Wam drogę do nowych przygód. Zakończony rejs szkoleniowy i zdany egzamin to tylko początek waszej drogi żeglarskiej. Jeśli zakochacie się w żeglarstwie tak jak się zakochałem, od razu po zejściu na ląd będziecie myśleć o kolejnych wyprawach. Pomyślcie tylko ile tracicie siedząc na stałym lądzie i nie zwlekajcie dłużej, jacht czeka!

Autor: Adam Chrześcijanek